6 błędów, które popełniamy, oświetlając rower

Stawianie tylko na moc, lekceważenie konstrukcji i odporności na warunki zewnętrzne – to tylko część błędów popełnianych przy wyborze oświetlenia rowerowego. Jak ich uniknąć?

mt_noiseKończące się lato i coraz krótsze dni to doskonały powód, by zastanowić się nad nowym oświetleniem roweru. Szukając odpowiedniej lampki, możemy przebierać spośród setek propozycji. Różnią się designem, zastosowanymi rozwiązaniami technologicznymi i oczywiście ceną. Jak wybrać lampkę, która nie przestanie działać po pierwszym przejeździe lub będzie świecić na wszystko, tylko nie na drogę? Przedstawiamy najczęściej popełniane błędy towarzyszące wyborowi oświetlenia.

Moc i długo nic

Dla wielu rowerzystów podstawowym kryterium wyboru lampki jest oferowana przez sprzęt moc. Przekonanie o tym, że im większa, tym większe bezpieczeństwo i komfort jazdy, jest powszechne. Tymczasem kluczowe jest dobranie oświetlenia do preferowanego stylu jazdy, czy terenu, po którym mamy zamiar się poruszać. Do jazdy wyłącznie po oświetlonych ulicach i ścieżkach rowerowych w mieście nie potrzebujemy oświetlenia „terenowego”, które rozświetli ścieżkę w środku lasu. Zbyt mocne oświetlenie niepotrzebnie zużyje energię, a co gorsza, zwyczajnie oślepi innych uczestników ruchu. Zbyt słabe nie zapewni odpowiedniego bezpieczeństwa. Jak to pogodzić? – Ciekawym rozwiązaniem są lampki wyposażone w czujnik zmierzchu, automatycznie dopasowujące moc świecenia do panujących warunków – mówi Mirosław Pastor, kierownik Działu Jakości i Serwisu w firmie Mactronic. Z wyborem odpowiedniej mocy lampki wiąże się często spotykany błąd, czyli patrzenie na…

… waty zamiast lumenów

Niektórzy z nas, kierowani doświadczeniem związanym z wyborem oświetlenia np. do domu, szukają na opakowaniach informacji o watach. Jednak w kwestii mocy, jaką dysponuje oświetlenie rowerowe, miarodajnym kryterium są lumeny, czyli jednostka strumienia świetlnego. Producenci lampek, znając „zamiłowanie” do kierowania się przy wyborze mocą, prześcigają się deklarowaną liczbą lumenów. Tymczasem już po zakupie może się okazać, że lampka, która miała mieć 1000 lumenów, świeci gorzej od tej, która miała mieć ich 500. Jak to możliwe? – Wynika to z faktu, że niektórzy producenci nie badają sprzętu pod kątem międzynarodowo przyjętych norm. Wybierając lampki, warto zwrócić uwagę, czy firma deklaruje odniesienie się do standardu ANSI – mówi Mirosław Pastor. To potoczne określenie zbioru norm ustalonych przez American National Standards Institute – ich spełnienie pozwala porównać sprzęt różnych producentów testowany na tych samych zasadach.

IP – po co to komu?

Norma ANSI nie odnosi się jedynie do mocy oferowanej przez lampkę, ale też do jej wydajności, zasięgu czy odporności na upadki, a także odporności na wilgoć i pył. Ta ostatnia informacja bywa niedoceniana przez użytkowników. Nikt nie oczekuje, że lampka rowerowa będzie działała pod wodą, ale zapomina, że sprzęt ten jest narażony na różne czynniki zewnętrzne. Padający deszcz i śnieg, zalanie napojem, czy lądowanie w kałuży może dla niektórych latarek oznaczać koniec. By lampka nie nadawała się do wyrzucenia, warto zwrócić uwagę na indeks wodoodporności IPX. Gdy pod literą „X” zobaczymy „0”, musimy mieć świadomość, że lampka nie wytrzyma kontaktu z wilgocią. Gdy znajdzie się tam cyfra „4”, zyskujemy pewność działania w deszczu, z kolei „8” to gwarancja działania nawet przy pełnym zanurzeniu.

Ładna lampka to dobra lampka

Ciekawy design potrafi mieć decydujące znaczenia dla wielu rowerzystów – efektowne oświetlenie to w końcu „biżuteria” dla naszego jednośladu. Często to on stanowi koronny argument, gdy wybieramy między lampkami o podobnej mocy. Wygląd ma znaczenie – ważne, by mieć świadomość, że stoi za nim coś dużo ważniejszego niż wrażenia estetyczne, czyli konstrukcja. Nie podoba ci się charakterystyczny „daszek” na górze lampki? Błąd – to tzw. górna granica odcięcia, która sprawia, że światło świeci na drogę, a nie w górę rozpraszając uwagę rowerzysty. Zastanawiasz się, po co te dziwne wcięcia z lewej i prawej strony? Docenisz je, gdy zwiększą widoczność boczną i doświetlą ciemne, pełne dziur pobocze. – Kwestie odpowiedniej konstrukcji reguluje restrykcyjna norma StVO, której spełnienie daje gwarancję, że nie oślepiamy innych uczestników ruchu. Spełniają ją na przykład lampki o inteligentnym wzorze wiązki światła, które pada daleko wprzód i bezpośrednio przed kołem roweru – mówi Mirosław Pastor.

Więcej diod - więcej światła

Ilość, a nie jakość – tak najkrócej można określić politykę producentów, którzy umieszczają w swoich lampkach dużą liczbę diod. To prosty zabieg, który ma przekonać użytkownika, że 10 sztuk będzie lepiej świecić niż jedna. Jednak liczba diod w tanich latarkach nie przekłada się na ilość światła – najwięcej zależy od rodzaju diody, konstrukcji odbłyśnika i zasilania latarki. – Do najlepszych na rynku zaliczają się diody Nichia i Cree, posiadające obudowę z żywicy epoksydowej, która zapewnia im odpowiednią trwałość. Tańsze zamienniki to słabszy materiał, który matowieje pod wpływem ciepła i przepuszcza mniej światła – tłumaczy Mirosław Pastor z Mactronic.

Zasilanie to rzecz drugorzędna

Niezwykle istotny jest również wybór wspomnianego źródła zasilania. Użytkownicy rowerów koncentrują się w tym przypadku głównie na wyborze między modelami bateryjnymi i akumulatorowymi. Dlaczego to ma znaczenie? Wybierając się w długą trasę dużo łatwiej zabrać do plecaka komplet nowych baterii, niż szukać źródła prądu. Z kolei dla użytkowników miejskich, lepszym wyborem będzie akumulator, który naładują przed wyjściem z domu lub w pracy, korzystając np. z gniazda USB. Warto przy tym postawić na ogniwa litowo-ionowe lub litowe, które dobrze radzą sobie z niskimi temperaturami. Co ważne, odpowiednio pojemny akumulator lub mocne baterie pozwolą wydobyć moc z diody – jeśli tej dostarczymy zbyt mało energii, jej potencjał nie zostanie w pełni wykorzystany.

 

Copyright © 2009-2018 meskimbyc.pl Wszelkie prawa zastrzeżone | mapa strony