„Nimfomanka” film dla ludzi, którzy nie lubią kobiet i seksu |
Miałam wątpliwą przyjemność obejrzeć przedpremierowy pokaz „Nimfomanki” Larsa von Triera. Pod płaszczykiem kulturowo wywrotowych obrazów zobaczyłam restrykcyjny i staroświecki obraz kobiecej seksualności. Aż dziw, że Gość Niedzielny ani Ojciec Dyrektor nie zaszczycili tego filmu swoim patronatem. Tyle tam jest straszenia seksualnością, która jak wiadomo tylko sprowadza kobiety na złą drogę - mówi Joanna Keszka z Barbarella.pl, ekspertka w dziedzinie kobiecej seksualności. Mówi się, że seks się dobrze sprzedaje. To nieprawda. Dobrze sprzedaje się jego zniekształcony obraz, odmawiający kobietom prawa do bycia napaloną na swoich własnych zasadach, stale dążący do sensacji, gdzie normą jest to, co służy do zaspokojenia męskich potrzeb i fantazji. Dlatego wróżę „Nimfomance” dużą popularność.
Uważam, że seks jest normalnym, zdrowym aspektem życia. Erotyka jest dobra i jest nam potrzebna. Za to szczerze nie znoszę królujących nam w społeczeństwie podwójnych standardów, które są pełne zrozumienia i daleko posuniętej wyrozumiałości dla seksualnych potrzeb i ekscesów chłopców i mężczyzn, jednocześnie odmawiając dziewczynom i kobietom prawa do odkrywania swojej seksualności i podążania za swoimi własnymi pragnieniami. Lars von Trier pod płaszczykiem obrazoburstwa i wyznaczania nowych szlaków w kinie, utrwala wszechobecne kulturowo i doskonale znane stereotypy, według których aktywne seksualnie kobiety, poszukujące erotycznych doświadczeń, mogą być tylko szalone, dysfunkcyjne i same sobie winne wszystkich złych rzeczy, które je spotykają. Moim zdaniem ten film to moralizująca opowiastka, w której grzeszną dziewczynkę spotykają złe rzeczy, na które sobie zasłużyła. Tytułowa Nimfomanka dopuściła się niewybaczalnej zdrady tradycyjnych wartości kojarzonych z kulturową rolą kobiety i dlatego musi ponieść karę i wieść upodlający ją żywot kobiety uzależnionej od seksu. Najnowszy film Larsa von Triera to zbieranina wypaczonych męskich fantazji i chorobliwych mitów na temat dziewczęcej i kobiecej seksualności. Dla odmiany chciałabym wreszcie obejrzeć film, gdzie kobiety będą głośno artykułować swoje potrzeby i to nie będzie dawało nikomu pretekstu do zarzucania im, że są nienormalne czy niemoralne. Gdzie będą mogły eksperymentować ze swoją seksualnością bez narażania się na surową ocenę. Gdzie seksualna ciekawość i potrzeby dziewczyn i kobiet nie będą przedstawiane w złym świetle. Bo kobiety też mogą odczuwać pociąg, mieć własne potrzeby seksualne. I nie ma w tym niczego złego. Joanna Keszka / Barbarella.pl |