Visconti uczcił 20 lecie niepodległości
piątek, 25 września 2009 20:25

Gdy w wyniku Okrągłego Stołu (1989r.) ustalono parytet 35 procent w Sejmie dla opozycji i wolne wybory do Senatu, niemal rozpoczęła się nie mająca precedensu w powojennej Polsce kampania wyborcza. Plakaty, ulotki, informacje nie pokazywały już jedynie uśmiechniętych notabli „budujących Polską Ludową”. Pojawił się na nich do niedawna największy wróg obowiązującego ustroju - Lech Wałęsa, który osobiście prezentował kandydatów na nowych posłów i senatorów.

A z nim, na wspólnych fotografiach prezentowanych w kolejnych numerach założonej wówczas „Gazety Wyborczej”, znaleźli się również ci, o których jeszcze kilka miesięcy wcześniej mówiono w Dzienniku używając tylko imienia i inicjału nazwiska oraz przydomków „wywrotowy działacz”, „ukrywający się przed wymiarem sprawiedliwości” i podobnych. Do Sejmu kandydowali między innymi Henryk Wujec, Jan Maria Rokita, Janusz Onyszkiewicz, Adam Michnik, Jacek Kuroń, Jan Lityński czy Bronisław Geremek.

Do Senatu - Jarosław i Lech Kaczyńscy, Bogdan Lis, Anna Radziwiłł, Zbigniew Romaszewski, Zofia Kuratowska, Gustaw Holoubek, Tadeusz Zieliński czy Andrzej Wajda. Nazywano ich „drużyną Lecha”.

Do prowadzenia kampanii wyborczej nie były wykorzystywane nowoczesne strategie marketingowe. Również plakaty czy ulotki nie uderzały ani swoim artyzmem, ani nie były przemyślane pod kątem „potrzeb grupy docelowej”. Proste i czytelne hasła takie jak „Nie śpij, bo cię przegłosują”, „Musimy wygrać”, „Pierwszy raz możesz wybierać - wybierz Solidarność” zostały umieszczone na ulotkach i plakatach przygotowywanych często na jeszcze niedawno zakazanych powielaczach. Przed wyborami w całej Polsce można było spotkać charakterystyczny znak graficzny Solidarności - plakaty rozklejali ochotnicy, których było tak wielu, że obóz rządzący szybko zrezygnował z akcji zaklejania „solidarnościowych” ogłoszeń swoimi. Przed wyborami zmieniło się także coś w telewizji. Z czasu antenowego mogły bowiem skorzystać wszystkie komitety wyborcze. Na szklanym ekranie oczywiście znacznie częściej pojawiali się przedstawiciele PZPR, SD czy ZSL, jednak to programy, w których Jacek Fedorowicz pokazywał, jak na wyborczych listach skreślać wszystkich oprócz kandydatów Komitetów Obywatelskich, były najszerzej komentowane. Polacy nie dowierzali, że jest możliwe, by w państwowej telewizji ktoś tak jawnie kpił z „przewodniej siły narodu”. Nie dowierzali, ale przy urnach wyborczych zrobili dokładnie tak, jak instruował ich - nazywany przez władze „wywrotowym” - satyryk.

Sukces był zupełny. Opozycji udało się wprowadzić do Sejmu wszystkich posłów, których mogli wprowadzić w ramach 35 procentowej umowy 99 na 100 senatorów. Senat był całkowicie wolny od przedstawicieli komunistycznej władzy .Powiodła się także akcja „nie głosowania” na kandydatów nie pochodzących z solidarnościowych list. W pierwszej turze wyborów do Sejmu, z listy krajowej która gwarantowała miejsce działaczom centralnym PZPR wybrani zostali tylko dwaj posłowie (na 35-miejsc).

Nikt nie spodziewał się aż takiego sukcesu „Solidarności”. Jeszcze na kilka dni przed wyborami nawet sami przywódcy opozycji mówili o kilkunastu zdobytych mandatach. Rzeczywistość przeszła wszelkie oczekiwania.

Polska po długich latach przerwy wracała do grona Państw Demokratycznych. Pragnąc upamiętnić okrągłą rocznicę tego wydarzenia ,które nie pozostało obojętne dla losów całej Europy, a przede wszystkim samej Polski, firma Visconti wypuściła krótką serię piór wiecznych.


Edycje wykonano z brązowej żywicy z 14kt dużą stalówką , z orłem na skuwce oraz na kałamarzu w wersji Vermail wraz z logo Solidarności w środku pudełka.

109 sztuk –wersja Srebrna-wykończona palladem -(151mm-zamknięte)

49 sztuk-wersja Vermail- wykończona złotem. -(151mm-zamknięte)

Artykuły powiązane

 

Copyright © 2009-2018 meskimbyc.pl Wszelkie prawa zastrzeżone | mapa strony