Stacja dokująca Philips Fidelio dla Androida – test i opinia
Testy
Wpisany przez Mirek   
wtorek, 17 lipca 2012 21:48

Właściciele urządzeń przenośnych pracujących pod systemem Android w porównaniu z właścicielami iPodów, iPhonów i iPadów byli dotychczas traktowani po macoszemu. Zaliczają się do nich posiadacze urządzeń takich firm jak HTC, LG, Motorola, Samsunga, Sony do których dołączyli ostatnio posiadacze tabletów z Carrefoura czy Biedronki.

Prawie każda firma produkująca sprzęt Hi-Fi posiada w sowiej ofercie stacje dokujące do iPhona, ostatnio takie stacje pojawiły się nawet w sklepach Tchibo. Niestety o posiadaczach urządzeń pracujących pod systemem Android niewielu pamięta. Lukę tą postanowił wykorzystać Philips wprowadzając na rynek stację dokując o operowej nazwie Fidelio.

 


Pytanie, po co stacja dokująca? Dla wygody! Z naszego punktu widzenia tego typu urządzenie jest następcą przenośnych radiomagnetofonów a podstawową ich cechą ma być mobilność. Ponieważ coraz więcej ludzi słucha radia, muzyki czy książek (audiobooków) używając telefonów komórkowych, stacja dokująca staje się zupełnie naturalnym uzupełnieniem . Dzięki wbudowanym głośnikom pozwolą nam na swobodne słuchanie: radia (zwłaszcza radiostacji nadających za pośrednictwem internetu), dokończenie słuchania audiobooka, którego słuchaliśmy w trakcie biegania a akcja zaczęła się rozwijać, czy naszego ulubionego wykonawcy. A my mamy wolne ręce, aby zrobić: obiad, wyprasować koszulę, wykonać małą partaninkę przy samochodzie czy naprawić skrzypiące drzwi. Używanie słuchawek w takich momentach tylko przeszkadza. Pozwala też odpowiadać na zakłócające nasz spokój pytania domowników. Jeżeli mamy wątpliwości czy takie urządzenie może się nam przydać proszę sobie przypomnieć minę: żony, mamy lub przyjaciółki, kiedy poodchodzi zniecierpliwiona, wyciąga nam słuchawki z uszu i zaczyna… łagodnie napomykać o naszym problemie ze słuchem.

Ofiarą naszego testu padła stacja dokująca Philips Fidelio, do której postanowiliśmy podłączyć  telefon Samsung Galaxy Mini.

Rozpieszczeni przez systemy typu plug&play i dock&play  podłączyliśmy telefon przez złącze mikro-USB. Tu przydatne okazują się regulowane na wysokość „ nóżki”. Dzięki regulacji nie musimy urywać zaślepki, aby telefon równo stał.

Włączamy i … nic. Czyżby użytkownicy Androida nie mieli zbyt prostego życia? Bierzemy się za przeglądanie instrukcji i tu drobna niespodzianka instrukcja w języku polskim znajduje się pod nagłówkiem „Dane techniczne”.


Okazuje się, że aby uruchomić współpracę urządzeń trzeba zainstalować dodatkowe oprogramowanie. Po pobieżnym przeglądnięciu bogato ilustrowanej instrukcji zauważyliśmy, że najłatwiej jest zeskanować kod QR na opakowaniu.

Niestety firmy często opracowując instrukcje obsługi wychodzą z założenie, że klient posiada wiedzę bazową na dany temat. Przykładem jest poinformowanie klienta, że może zeskanować kod z opakowania. Niestety nie mamy zielonego pojęcia jak zeskanować kod i co z tym kodem później zrobić. Czy mam go wysłać przez SMS lub na adres poczty elektronicznej, tylko jakiej? Aby skorzystać z tej opcji trzeba najpierw zgłębić wiedzę na temat skanowania kodów za pomocą telefonu komórkowego. Odpuściliśmy sobie, przechodzimy do planu B. Wróciliśmy do czytania instrukcji:

Punkt 4: Aby pobrać i zainstalować program Songbird na komputerze PC wejdź na stronę…

Dlaczego mam instalować oprogramowanie na komputerze, jeżeli chce podłączyć telefon komórkowy do stacji dokującej?

Punkt 5:  Zainstaluj program Fidelio – gdzie na komputerze?

Po dogłębnym zapoznaniu się z instrukcją pozostało nam tylko jedno:

„Jerzy - zadzwoń po syna”

Aby nie tracić twarzy uzgodniliśmy, że jesteśmy bardzo zajęci i nie mamy czasu a urządzenie trzeba odesłać następnego dnia.

Niestety chłopak szybko się zorientował, że wszyscy patrzą tylko na niego:

„Co nie wiedzą Panowie jak to uruchomić?” – zapytał z szyderczym uśmiechem.

No cóż nie można było dłużej ukrywać i trzeba było się przyznać:

„Oczywiście, że wiemy. Chcieliśmy tylko pokazać, że urządzenia jest dziecinnie proste w obsłudze”

Dzięki pomocy młodocianych specjalistów (przyszło trzech) dowiedzieliśmy się, że aby zeskanować kod QR trzeba najpierw zainstalować odpowiednią aplikację w telefonie. Wówczas kod po zeskanowaniu automatycznie łączy się z zakodowaną w znaczku stroną internetową. Niestety po instalacji oprogramowania do skanowaniu nie udało się nam zeskanować samego kodu. Zdaniem naszych młodocianych specjalistów rozdzielczość aparatu w telefonie była niewystarczająca.

Program Fidelio należy pobrać przez internet z Android Market, ale aby to zrobić trzeba najpierw założyć sobie konto na Googlu. Sama instalacja trwała nie całą minutę, ale przygotowanie do niej ….

Po instalacji oprogramowania telefon łączył się ze stacją bezproblemowo.


A aplikacje obracały się automatycznie.


Tu rodzi się pytanie, czy jest szansa, aby stacja dokująca był sprzedawany z zainstalowanym oprogramowaniem i po podpięciu telefonu można było go zgrać na telefon lub/i zarządzać nim za pomocą telefonu?

Niestety odpowiedź przedstawiciela firmy Philips nie jest pocieszająca:

„Nie ma szans, ponieważ aplikacja musi być zainstalowana na telefonie, a telefony są różnych producentów i nie ma jednego wspólnego standardu który by umożliwił takie operacje. Przez analogię, można to objaśnić w ten sposób – jeżeli podłączysz telefon kablem USB do komputera, to komputer ten fakt wykrywa i usiłuje instalować sterowniki w systemie, ale  nie ma możliwości (komputer) zainstalowania czegokolwiek na telefonie”

Jakość dźwięku

Tu do głosu powinni dojść specjaliści od psychoakustyki twórcy standardu MP3. Należy zwrócić uwagę na fakt, że fale dźwiękowe odbierane są przez narząd słuchu i następnie przetwarzane przez mózg prze co mimo wszystko będą miały charakter odbioru indywidualnego i to, co dla jednych ”brzmi” dla drugich „nie brzmi”. Przykładem jest test przeprowadzony w naszej redakcji, w którym udział brało dziewięć osób. Dostali kartki i mieli notować swoje spostrzeżenia dotyczące odbioru muzyki a my bawiliśmy się ustawieniami na programie Fidelio. Uruchomiliśmy utwór muzyczny następnie zmienialiśmy ustawienia dźwięku: flat, rock, clasic i jezz oraz podbicie basów. Za wyjątkiem podbicia basów, które zauważyli prawie wszyscy zmianę pozostałych parametrów zauważyło tylko 35% badanych i to w różnych konfiguracjach. Młodzieży do lat 15 w ogóle nie interesowała zmiana charakterystyki odtwarzanych utworów, dla niech ważne było, że ich telefon może grać głośno bez słuchawek i tym faktem byli w wystarczająco zachwyceni!

Reasumując. Dźwięk był czysty nic nie charczało, nie trzeszczało nawet przy maksymalnym ustawieniu poziomu głośności.  A przy podłączeniu przez bluetooth dodatkowym atutem była możliwość sterowania stacją dokującą z kilku metrów nam udało się to nawet z sąsiedniego pomieszczenia!

Wygląd zewnętrzny

Benedykt Chmielowski w pierwszej polskiej encyklopedii pod hasłem koń umieścił opis: „Koń jaki jest, każdy widzi.”  Ponieważ o gustach się nie dyskutuje nie dajmy sobie nikomu wmawiać, że wie lepiej, co powinno się nam podobać. Czarny fortepianowy kolor nam akurat bardzo odpowiada, a że paluchy widać. Czy to jest minus? Według niektórych portali tak, naszym zdaniem wadą jest lenistwo użytkowników.

Ma niewielkie gabaryty a możliwość podłączenia baterii paluszków (tych grubszych AA) czyni go urządzeniem naprawdę mobilnym. Zakładamy, że ideą jego powstania jest uwolnienie użytkownika od konieczności korzystania z  słuchawek, co w pełni się udało. Niewielka waga pozwala na bezproblemowe przenoszenie pomiędzy pomieszczeniami a dzięki małym gabarytom możemy postawić go prawie wszędzie. Nawet na pralce w łazience, kiedy przygotowujemy naszej wybrance kąpiel w wannie przy świecach.

Jest jeszcze jedno zastosowanie można zgrać jakiś romantyczny utwór lub kila wsadzić do stacji dokującej baterie i zrobić wieczorem kolacje w ogrodzie czy na tarasie(też w bloku na balkonie). Wówczas muzyka może sączyć się cichutko przy naszym stoliku a nie być wątpliwa atrakcją dla całej okolicy.

Podsumowanie

Nam podobała się swoboda jaką uzyskaliśmy dzięki wyjęciu słuchawek z uszu oraz prosty program do obsługi, który nie wymagał od nas dalszej edukacji! Jakość dźwięku wydobywającego się z głośników była jak dla nas a zwłaszcza dla naszych dzieci w zupełności wystarczająca.

Przydatną funkcją programu Fidelio jest pokazywanie na ekranie telefonu prognozy pogody. To akurat dość pomocna informacja. Jeden „rzut oka” i żona wie, jakie ubranie ma przygotować dzieciom na jutro. Podobało się nam również używanie telefonu, jako pilota przy podłączeniu przez bluetooth.  Jeden pilot mniej to duży plus. Dla porządku dodamy, że do stacji przez gniazdo audio (kabel w komplecie)można podłączyć różne odtwarzacze plików MP3. Jest równie gniazdo USB, które pozwala również na podłączenie telefonów  pracujących po systemem Android 2.1 i wyższych oraz tabletów!

Można synchronizować pliki muzyczne pomiędzy komputerem a telefonem dzięki wspomnianemu wcześniej oprogramowaniu Songbird.

Miarą sukcesu produktu jest jego zdolność do zaspakajania potrzeb jego użytkownika. W naszym przypadku uzyskaliśmy to, czego oczekiwaliśmy i nawet udało się nam nie utopić stacji dokującej w trakcie wieczornej kąpieli w ogrodowym basenie w świetle księżyca przy utworze Beethovena Sonata Księżycowa. Chociaż powinniśmy chyba wybrać operę Fidelio Beethovena!

 

Copyright © 2009-2018 meskimbyc.pl Wszelkie prawa zastrzeżone | mapa strony